O, nie!- wykrzyknęła Valixy- Co zrobimy bez wody?!
Nie martw się, poradzimy sobie- powiedział spokojnym głosem Dokami
- Jak mam być spokojna, przecież bez wody nie przeżyjemy!
- Mamy trochę zapasów- rzucił obojętnie Dokami
- To dobrze- odparłam lekko zdenerwowana
Napiliśmy się trochę wody i zarządziliśmy ważne zebranie:
- Valixy- zaczęłam- ty idź przelecieć się nad doliną, by sprawdzić, czy nikt nie czi się na nas, Dokami, ty idź na polowanie i zdobądź dla nas trochę zwierzyny, ty Antris pilnuj doliny, gdy nas nie będzie.
- A ty gdzie będziesz?- spytał trochę rozczarowany z powodu wcześniej przegranej walki
- Ja pójdę do lasu i nazbieram znanych mi ziół na leczenie.- odparłam obojętnie i pobiegłam nie czekając na odpowiedź.
Gdy szłam przez las z kilkoma ziołami w pysku, dojrzałam w oddali cień wilka...
- Ach ta Valixy... miała sprawdzić, czy nikt się nie ukrywa w pobliżu doliny- pomyślałam rozzłoszczona- No trudno...
Rzuciłam zioła i pobiegłam w stronę wilka i powaliłam go na ziemię. Przez chwilę się szarpaliśmy, kiedy wydyszał:
- Nie mam złych zamiarów. Przepraszam jeśli wszedłem na twój teren.
- Nic nie szkodzi- wydał mi się znajomy- Kim jesteś?
- Jestem Astar.- Powiedział- Telara... to ty?- wyglądał na zdziwionego
- Skąd mnie znasz?- stanęłam w bojowej pozycji
- Nic dziwnego, że mnie nie pamiętasz... byłaś wtedy bardzo mała- nadal nie wiedziałam o co mu chodzi- Kiedyś byliśmy w jednej watasze. Bardzo dobrze znałem twoją matkę.- uśmiechnął się więc stanęłam normalnie i zaproponowałam, byśmy się przeszli...
- Może się przejdziemy?
- To bardzo dobry pomysł- odparł- A ja opowiem ci o twojej przeszłości.
- Zgoda- powiedziałam obojętnie, chodź naprawdę byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia
Szliśmy długo, a on opowiadał:
- Kiedyś bardzo często odwiedzała mnie twoja mama, stąd tak dobrze ją znam. Kiedy się urodziłaś była bardzo szczęśliwa, tak samo jak twój tata i ja. Jednak pewnego dnia jakaś obca wataha najechała na naszą wioskę i wszystko spaliła. Twoi rodzice bronili cię, lecz musieli zdobyć się na wielkie poświęcenie. Gdy dopadli twoją matkę i ciebie, ojciec rzucił się (dosłownie) na ratunek i zginął. Potem zaatakowali twoją mamę. Gdy leżała na łożu śmierci powierzyła mi ciebie, a sama zmarła. Udało nam się uciec, ale wiedziałem, że nie uda mi się zaopiekować tobą więc oddałem cię pod Magiczne Wierzby, które miały cię chronić i jak widać ochroniły.
Gdy starzec skończył opowiadać zbierało mi się na łzy.
- Nie smuć się- powiedział- Wszystko będzie dobrze.
- Powiedz mi- mówiłam przez łzy- jak tu trafiłeś?
- Szukałem składników na eliksiry
- Ja też szukam składników na eliksir zdrowia- powiedziałam dumna
- Ten talent masz po...- nagle się zawahał
- Po kim- spytałam stanowczo
- No trudno... i tak się kiedyś dowiesz- zaczął tajemniczo- jestem twoim dziadkiem
- Co?!- wykrzyknęłam zdziwiona, ale szybko wzięłam się w garść i spytałam już spokojniej- Dlaczego nie mówiłeś dziadku?
- Ponieważ nie chciałem żebyś się przestraszyła tym wszystkim i uciekła- powiedział zaniepokojony
- Ważne, że teraz już to wiem- uśmiechnęłam się- To co mówiłeś o eliksirach?
- No więc- mówił już śmielej- zbieram składniki, bo nie wiadomo kiedy taka mikstura się przyda
- Ja umiem tylko robić miksturę wzmacniającą- powiedziałam trochę zawstydzona
- To i tak dużo jak na warunki, w których żyłaś- powiedział- Pewnie już wiesz, że masz rzadko spotykaną moc magii?
- Nie wiedziałam- odparłam zdziwiona
- Mamy dużo czasu... mogę cię wszystkiego nauczyć- zasugerował mój dziadek
- Zgoda!- krzyknęłam uradowana, gdyż nie mogłam powstrzymać emocji
- Więc zaczynajmy!- wykrzyknął równie uradowany mędrzec
***
Przez cały dzień dziadek uczył mnie sporządzać eliksiry i panować nad moją mocą telekinezy, zmiany kształtów i wielu mocy, o których dotychczas nie wiedziałam. Gdy zbliżała się noc wręczył mi tę księgę:
- Co to jest- spytałam
- To jest księga, w której znajdziesz przepisy na eliksiry oraz różne zaklęcia, które pomogą ci udoskonalać twoje umiejętności.
- Dziękuję- powiedziałam i mocno przytuliłam swojego dziadka- Powiedz mi, proszę jak nazywała się nasza wataha?
- Była to Wataha Ognia- powiedział widocznie zadowolony, że go o to spytałam
- Więc moją również nazwę Watahą Ognia