Obudziłam się w środku nocy.
- Telara? - oddychałam ciężko obserwując cień poruszający się na ścianie - Hmmmkkr - mruknął głos. Przeraziłam się i wybiegłam z jaskini. - Widzę cię - usłyszałam - Kim jesteś? - wytężałam wzrok - Buhahaha! Jestem Memfis! - czarny wilk zbliżył się do mnie - Telara! Dokami! Pomo...- wilk zasłonił mi usta i porwał wgłąb lasu - Puszczaj! - krzyczałam - Pomocy!! - Nikt ci nie pomoże, dziecinko - zaśmiał się - Nie jestem dzieckiem! - zdenerwowałam się i zaczęłam dmuchać w niego wiatrem, aż się przewrócił. Zaczęłam biec. - Antris! Ratuj! - krzyczałam - Valiixy?! Gdzie jesteś?! - usłyszałam głos - W lesie! - Gdzie ty się wybierasz? - stanął przede mną Memfis - Do domu! - wzniosłam się w powietrze i zaczęłam lecieć. Nagle zobaczyłam Antrisa i Dokamiego biegnących przy jeziorze - Tu jestem! - wylądowałąm koło nich - Valixy! Nic ci nie jest? - Antris mnie przytulił - Nie, nic. Jakiś Memfis mnie gonił - Memfis?? - przestraszył się Dokami - Tak, a co? - Nie tutaj, wracajmy do domu - ściszył głos Dokami i pobiegliśmy do domu. | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz