poniedziałek, 24 grudnia 2012

Od Antrisa: Opowieść

- To było tak... - zacząłem opowiadać.

*

Strasznie się pokłóciłem z Dokamim, po co za mną skakał. Mógłby sprowadzić pomoc. On na to, że mi nie byłoby na jego miejscu do śmiechu i to było jedyne, co mógł w tej chwili zrobić. Odparłem, że za to teraz jedyne, co możemy zrobić, to zostawić jednego z nas tutaj na zawsze, żeby samemu się uratować i to wcale nie wygląda lepiej.
- Oj, mógłbyś przestać - Dokami miał dość moich wyrzutów.
Chciałem rzucić jakąś ripostę, ale w tej chwili zobaczyłem podpływającego wilka. To był... Astar!
Chciałem się z nim przywitać, ale Dokami mnie powstrzymał, ciągnąc za skały.
Przecież to on walczył w wizji z dziewczynami - przypomniał.
- To był on?! Poznałeś go?
- Tak. To przez te charakterystyczne oczy.
Szybko uknuliśmy złośliwy spisek. Astar stał dokładnie w tym miejscu, co trzeba. Dzięki temu wody zabiorą nas tam, gdzie wydostaniemy się na powierzchnię.
Wystartowaliśmy. Minęliśmy w szalonym pędzie zaskoczonego iwlka i skoczyliśmy. Nie zdążył nas powstrzymać swoimi mocami.
Po chwili znaleźliśmy się z powrotem w zbiorniku wodnym w jaskini, parskając, kaszląc i ociekając wodą. Z tamtąd wróciliśmy na terytoria Watahy Ognia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz