czwartek, 20 grudnia 2012

Od Antrisa: Wir

- Och, Dokami, to ty? - byłem zaskoczany obecnością brata na tym odludziu.
- Skąd się tu wziąłeś? - najwyraźniej on też był zdziwiony.
Opowiedzieliśmy sobie wszystko i wyszło na to, że trop, który uprzednio się rozdzielił, teraz, w jaskini znów połączył.
W grocie znajdowało się niewielkie wgłębienie wypełnione wodą. Mogły w nim stać najwyżej trzy wilk obok siebie.
Najbardziej zaskakujące było to, że jego tafla pozostawała zawsze niezmącona, wciąż idealnie gładka jak lustro. Nawet nie zafalowała, kiedy Dokami ostrożnie dotknął jej łapą, ani gdy ja wskoczyłem do niej z rozpędu. Nie było słychać nawet plusku, a woda nie rozbryzgała się na wszystkie strony i nie zmoczyła Dokamiego, co było moim celem.
Nagle cały zbiornik zaczął niesamowicie świecić. Nadal stałem w wodzie po brzuch i miałem niesamowity widok. Przez chwilę emanowała fioletowym światłem, po czym zacząłem dostrzegać w niej obrazy. Zobaczyliśmy Telarę leżącą jak bez życia. Nad nią pochylał się Asfal (czy jak tam ma na imię jej dziadziuś). Nagle wyskoczyła zza rogu jaskini Valixy i zaczęła się walka. Patrzyliśmy oniemiali na to, co ukazywało się w wodzie.
W pewnej chwili dotąd nieruchoma powierzchnia wody zaczęła się marszczyć, przez co obraz stał się niewyraźny, zwłaszcza wokół mnie. Rozejrzałem się. W tej maleńkiej sadzawce jakimś cudem utworzył się wir...
- Antris, wychodź stąd, bo to się robi niebezpieczne! - zawołał Dokami.
Chciałem go posłuchać, ale było już za późno. Szykowalem się do susu, ale nie potrafiłem skoczyć. Straciłem grunt pod nogami, od którego mógłbym się odbić. Czułem, jak wir mnie wciąga aż po szyję, a wokół otaczały mnie lekko rozmazane obrazy walczących ze sobą wilków. Wśród nich jest Valixy, pomyślałem. Słyszałem wołanie Dokamiego, aż stłumiło je bulgotanie wody, gdy zanurzyłem się cały. A potem już tylko zamknął oczy, czując, że woda zalewa mi pysk i nie mogę odpowiedzieć bratu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz