poniedziałek, 24 grudnia 2012

Od Antrisa: Opowieść

- To było tak... - zacząłem opowiadać.

*

Strasznie się pokłóciłem z Dokamim, po co za mną skakał. Mógłby sprowadzić pomoc. On na to, że mi nie byłoby na jego miejscu do śmiechu i to było jedyne, co mógł w tej chwili zrobić. Odparłem, że za to teraz jedyne, co możemy zrobić, to zostawić jednego z nas tutaj na zawsze, żeby samemu się uratować i to wcale nie wygląda lepiej.
- Oj, mógłbyś przestać - Dokami miał dość moich wyrzutów.
Chciałem rzucić jakąś ripostę, ale w tej chwili zobaczyłem podpływającego wilka. To był... Astar!
Chciałem się z nim przywitać, ale Dokami mnie powstrzymał, ciągnąc za skały.
Przecież to on walczył w wizji z dziewczynami - przypomniał.
- To był on?! Poznałeś go?
- Tak. To przez te charakterystyczne oczy.
Szybko uknuliśmy złośliwy spisek. Astar stał dokładnie w tym miejscu, co trzeba. Dzięki temu wody zabiorą nas tam, gdzie wydostaniemy się na powierzchnię.
Wystartowaliśmy. Minęliśmy w szalonym pędzie zaskoczonego iwlka i skoczyliśmy. Nie zdążył nas powstrzymać swoimi mocami.
Po chwili znaleźliśmy się z powrotem w zbiorniku wodnym w jaskini, parskając, kaszląc i ociekając wodą. Z tamtąd wróciliśmy na terytoria Watahy Ognia.

sobota, 22 grudnia 2012

Od Telary: Czarny Wilk

W nocy obudziło mnie wycie Valixy. Wybiegłam na ratunek, ale już wszystko było z nią wporządku, gdyż Antris i Dokami się nią "zajęłli".
- Co się stało?- pytałam z przejęciem
- Jakiś czarny wilk mnie zaatakował... Mówił, że nazywa się Memfis- odparła również przejęta
- Jak się nazywał?- pytałam z niedowierzaniem
- Memfis- odpowiedziała wyraźnie zdziwiona moim pytaniem- Czy coś się stało?
- Nie nic... tylko wydaje mi się, że skąś znam to imię
- Wracajmy do domu, żeby nabrać sił, bo może ktoś nas zaatakuje jutrzejszego dnia...- powiedział Dokami
- Masz rację... chodźmy- powiedziałam w zamyśleniu
Przez całą noc myślałam nad tym skąd znam tego wilka. Nad ranem wszystko mi się przypomniało...
Zebrałam naszą watahę na zebranie.
- Wezwałam was, gdyż wiem dlaczego czarny wilk Memfis zaatakował Valixy.
- Skąd?!- wykrzyknęły wilki
- Dostał on rozkaz, by zabić mnie...
- To dlaczego zaatakował Valixy?- mówił zdenerwowany wczorajszym zajściem Antris
- Gdyż myślał, że to moja jaskinia... Gdy przybyłam z Dokamim do doliny znaleźliśmy dwie jaskinie. Wtedy spałam tam, gdzie wczoraj Valixy. Nie patrolował jednak naszego terenu od waszego przybycia- zwróciłam się do Antrisa i Valixy- Wiedział co potrafimy i wolał nie nararzać się na atak. Niestety przez nieobecność Antrisa i Dokamiego oraz atak Astara pomyślał, że jesteśmy same i osłabione. Jednak przeliczył się, bo wróciliście na czas- ponownie zwróciłam się do Antrisa i Dokamiego.
- Kto go przysłał?
- Tego niestety nie wiem...
Po przemówieniu wróciliśmy do swoich zajęć- ja i Dokami zapominając o tej strasznej przygodzie polowaliśmy na zwierzynę, a Valixy i Antris trenowali przed walką. Przy kolacji zapytałam się Antrisa, jak udało im się wrócić z wyprawy...
Antris lub Dokami napiszcie jak udało wam się wrócić ;)

Od Valixy: Spotkanie

Obudziłam się w środku nocy.
- Telara? - oddychałam ciężko obserwując cień poruszający się na ścianie
- Hmmmkkr - mruknął głos. Przeraziłam się i wybiegłam z jaskini. - Widzę cię - usłyszałam
- Kim jesteś? - wytężałam wzrok
- Buhahaha! Jestem Memfis! - czarny wilk zbliżył się do mnie
- Telara! Dokami! Pomo...- wilk zasłonił mi usta i porwał wgłąb lasu
- Puszczaj! - krzyczałam - Pomocy!!
- Nikt ci nie pomoże, dziecinko - zaśmiał się
- Nie jestem dzieckiem! - zdenerwowałam się i zaczęłam dmuchać w niego wiatrem, aż się przewrócił. Zaczęłam biec.
- Antris! Ratuj! - krzyczałam
- Valiixy?! Gdzie jesteś?! - usłyszałam głos
- W lesie!
- Gdzie ty się wybierasz? - stanął przede mną Memfis
- Do domu! - wzniosłam się w powietrze i zaczęłam lecieć. Nagle zobaczyłam Antrisa i Dokamiego biegnących przy jeziorze
- Tu jestem! - wylądowałąm koło nich
- Valixy! Nic ci nie jest? - Antris mnie przytulił
- Nie, nic. Jakiś Memfis mnie gonił
- Memfis?? - przestraszył się Dokami
- Tak, a co?
- Nie tutaj, wracajmy do domu - ściszył głos Dokami i pobiegliśmy do domu.

piątek, 21 grudnia 2012

Od Dokamiego: Podwodny świat

Przestraszyłem się. Antrisa nie było widać. Woda znów była gładką taflą.
- Antris! Antris! - krzyknąłem. Odpowiedziała mi głucha cisza.
Po chwili zastanowienia wskoczyłem za bratem.

Znalazłem się w jakimś podwodnym świecie i o dziw, mogłem spokojnie oddychać. Ruszyłem naprzód.
Doszłem do wodospadu. Antris siedział przed nim i rozmyślał.
- Antris!
- Dokami? Co ty tu robisz?
- Myślałeś, że cię zastawię?
- Nie chciałem, zebyś skakał za mną. Mozemy już nie wrócić.
- Jak to?
- Stąd można wyjść tylko tym wodospadem, ale jedna osoba musi stać przednim. Ta osoba zostanie tun juz na zaswsze.
- To co robimy?
- Nic.
- Nic?
- Nic.
- Ale jak to? - nie mogłem uwierzyć.
- Normalnie. Żaden z nas nie może tu zostać. POzostaje nam czekać.

czwartek, 20 grudnia 2012

Blog

Na razie nikt mi nie przesłał imion na konkurs, a na dodatek Dokami i Valixy nie piszą postów. Na szczęście Antris się stara... Po prawej stronie bloga, na pasku zadań będzie widoczna petycja, czy usunąć bloga, czy go zostawić oraz może wyrzucić niektórych członków. Głosujcie jak uważacie. Jak nikt nie zagłosuje to wszyscy zostaną wyrzuceni z bloga, a na dodatek Valixy i Dokami zostaną wyrzuceni ze znajomych na howrse.pl :( Macie czas do 2 stycznia...
Już nie wasza Alfa Telara
P.S. Zawiodłam się na was

Od Antrisa: Wir

- Och, Dokami, to ty? - byłem zaskoczany obecnością brata na tym odludziu.
- Skąd się tu wziąłeś? - najwyraźniej on też był zdziwiony.
Opowiedzieliśmy sobie wszystko i wyszło na to, że trop, który uprzednio się rozdzielił, teraz, w jaskini znów połączył.
W grocie znajdowało się niewielkie wgłębienie wypełnione wodą. Mogły w nim stać najwyżej trzy wilk obok siebie.
Najbardziej zaskakujące było to, że jego tafla pozostawała zawsze niezmącona, wciąż idealnie gładka jak lustro. Nawet nie zafalowała, kiedy Dokami ostrożnie dotknął jej łapą, ani gdy ja wskoczyłem do niej z rozpędu. Nie było słychać nawet plusku, a woda nie rozbryzgała się na wszystkie strony i nie zmoczyła Dokamiego, co było moim celem.
Nagle cały zbiornik zaczął niesamowicie świecić. Nadal stałem w wodzie po brzuch i miałem niesamowity widok. Przez chwilę emanowała fioletowym światłem, po czym zacząłem dostrzegać w niej obrazy. Zobaczyliśmy Telarę leżącą jak bez życia. Nad nią pochylał się Asfal (czy jak tam ma na imię jej dziadziuś). Nagle wyskoczyła zza rogu jaskini Valixy i zaczęła się walka. Patrzyliśmy oniemiali na to, co ukazywało się w wodzie.
W pewnej chwili dotąd nieruchoma powierzchnia wody zaczęła się marszczyć, przez co obraz stał się niewyraźny, zwłaszcza wokół mnie. Rozejrzałem się. W tej maleńkiej sadzawce jakimś cudem utworzył się wir...
- Antris, wychodź stąd, bo to się robi niebezpieczne! - zawołał Dokami.
Chciałem go posłuchać, ale było już za późno. Szykowalem się do susu, ale nie potrafiłem skoczyć. Straciłem grunt pod nogami, od którego mógłbym się odbić. Czułem, jak wir mnie wciąga aż po szyję, a wokół otaczały mnie lekko rozmazane obrazy walczących ze sobą wilków. Wśród nich jest Valixy, pomyślałem. Słyszałem wołanie Dokamiego, aż stłumiło je bulgotanie wody, gdy zanurzyłem się cały. A potem już tylko zamknął oczy, czując, że woda zalewa mi pysk i nie mogę odpowiedzieć bratu.